wtorek, 3 marca 2015

REMONT DOMU - POSTĘPY C.D.

Uff... po ostatnich emocjonujących wydarzeniach troszkę ochłonęłam
 i mogę powrócić do dalszych, obiecanych podsumowań remontu.

Pierwszym pomieszczeniem wewnątrz domu, które "poszło po nóż" był pokój dzieci.
Wymieniliśmy tam okna, choć nie powiem, z wielkim żalem...
Bo tak naprawdę, szukaliśmy domu ze starą stolarką okienną i drzwiową. 
I udało się.....


Ale niestety późną jesienią te okna okazały się bardzo nieszczelne.
Trzeba było więc wymienić je na nowe.






Podczas wyjmowania starych okien tynk odpadł ze ścian, 
które w paru miejscach były popękane, podobnie jak nadproża.
Zerwany tynk w narożnikach odsłonił dziury, w które można było włożyć całe ręce. 
Załataliśmy więc te ubytki, a dwie ściany "rozpruliśmy" pod przyłącza do kaloryferów
i rur wodno - kanalizacyjnych do łazienki na górze.
Rozprowadziliśmy też przewody elektryczne.






Przed Świętami Bożego Narodzenia nie udało się niestety zakończyć wszystkich prac w tym pokoju, więc posprzątaliśmy go tylko i do dzisiaj jest w tak zwanym stanie surowym.

Jak wiecie, w Domu nie było łazienki.
Wybraliśmy więc jedno pomieszczenie z przeznaczeniem właśnie na nią.
Prawdopodobnie wcześniej był tu jakiś składzik z klepiskiem na podłodze.
Jeszcze latem wydobyliśmy tą ziemię na głębokość ok 40 centymetrów.


Następnie rozprowadziliśmy rury wodno - kanalizacyjne i położyliśmy wylewkę na podłodze.
W listopadzie pojawiła się ubikacja i przestaliśmy korzystać z wychodka na dworze :)

Choć w styczniu, kiedy podjęliśmy kontynuację remontu łazienki,
przez chwilę toaleta była z widokiem na ogród :) w pokoju kominkowym :)


W tym czasie w łazience zerwaliśmy tynk ze ścian i sufitu  
oraz położyliśmy ogrzewanie podłogowe.



Z sufitu jestem najbardziej zadowolona, bo uwielbiam sufit kleina
i bardzo zależało mi na jego odsłonięciu.


A następnie nasz kuzyn Sebastian położył na ściany nowy tynk cementowo - wapienny


z cienką warstwą gipsu. 
I toaleta wróciła na swoje miejsce :)


Powiem Wam szczerze, że jest mi trochę szkoda wykańczać łazienkę na gotowo, 
bo obecnie w całym domu jest mnóstwo kurzu, pyłu,
piachu, gruzu i resztek zapraw.
Wstrzymamy się z tym przynajmniej do ukończenia tak zwanych brudnych prac.
Mam tu na myśli głównie skuwanie starych i kładzenie nowych tynków.

Bardzo dużo zadziało się też w pokoju kominkowym.
Powiększyliśmy otwory okienne ze standardowych do balkonowych,
wstawiliśmy nowe okna.
O szczegółach i perypetiach z tym związanych pisałam już 
w poście "Dom naszych marzeń" 



Następnym krokiem było zdjęcie desek i belek w tymże pokoju.




Niestety, nie wszystkie da się uratować :(  Duża ich część jest spróchniała i zbutwiała. 
Jak zauważyliście na zdjęciu poniżej, podłoga tutaj składa się z dwóch części - desek i betonu.
Tuż po wojnie była tu jedna z trzech kuchni.
W części, w której stała kuchnia węglowa, wtedy podłogi robiono z betonu. 


Skuliśmy ów beton oczywiście, wybraliśmy gdzieś 60 cm podłoża, by w rezultacie 
podłogę ocieplić od spodu i wyłożyć ją deskami.






W naszej sypialni natomiast najpierw z części podłogi zdjęliśmy deski, 
by pod nimi zamontować rury wodno - kanalizacyjne do łazienki na górze.



Następnie skuliśmy tynk ze ścian......


 I podobnie, jak w pokoju kominkowym,
 otwory okienne powiększyliśmy do rozmiarów drzwi balkonowych. 



Postanowiliśmy też, że na ścianach we wszystkich pomieszczeniach, z wyjątkiem kuchni i łazienek, będziemy kłaść tynki gliniane. Od jakiegoś czasu mój P. razem z kuzynami opracowywali odpowiednie proporcje składowe i technologię kładzenia ich na ściany.
Na zdjęciu poniżej - pierwsze próby na ścianie w sypialni właśnie.


A tutaj, najnowsze zdjęcie z wczorajszej "zabawy" z tynkiem glinianym.
Udało się!!! :)



Podsumowując - remont trwa od pół roku. 
Wiele rzeczy już zrobiliśmy, ale uwierzcie mi, jeszcze o wiele więcej jest do zrobienia.
Postanowiliśmy jednak, że nie będziemy nakładać na siebie jakichś palących terminów, bo oboje chcemy doczekać efektów końcowych, a nie wykończyć się i w rezultacie paść. 
I tak z wystarczającą ilością problemów remontowych borykamy się na co dzień, 
żeby sobie dokładać na własne życzenie.
Oczywiście wiele chcielibyśmy zrobić jak najszybciej, jednak 
 dajemy sobie jakieś pięć lat, aby to miejsce było jak  z naszych marzeń......





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.