czwartek, 26 marca 2015

Nabieramy rozpędu :)

Kochani, powolutku, ale nabieramy rozpędu na stronie projektu :)





Wczoraj dwa portale pszczelarskie poparły nasz projekt na facebooku, Wydawnictwo Pasieka oraz Ratuj Pszczoły. Bardzo się cieszymy i dziękujemy :))) Dzisiaj mamy odzew od kolejnych :)
Przybywa też nowych fanów i darczyńców. To Wasza zasługa :) Wspieracie nas, trzymacie kciuki... Na facebooku udostępniacie, lajkujecie, komentujecie. Promujecie nas i naszą Pasiekę. Tego nam właśnie teraz potrzeba :) Jesteście cudowni!!! To miłe uczucie, wiedzieć, że jest ktoś obok...... Nawet jeśli go nie widać, to sama świadomość, że w każdej chwili gotów jest do pomocy i wsparcia...... Bardzo dużo dla nas znaczy...... Ogromnie dziękujemy za to :) 
Bądżcie z nami nadal........ Wasza obecność jest bezcenna......

Dziękujemy :)

wtorek, 24 marca 2015

Projekt Pasieka pod Macierzankowym Wzgórzem

            Pomysł na założenie pasieki przy naszym Domu zrodził się najpierw w głowie mojego P. Ja najpierw odniosłam się do niego lekko sceptycznie, ale w miarę zgłębiania tematu, coraz bardziej byłam temu przychylna. Postanowiliśmy więc, że kiedyś w ogrodzie postawimy kilkanaście uli. Jednak przerażające informacje o zjawisku masowego ginięcia pszczół, spowodowały, że założenie pasieki stało się naglące. Pomyśleliśmy, że na ten cel skorzystamy ze środków unijnych, jednak rzeczywistość pokazała, że dotacje są, ale na rozwój już istniejących, dobrze prosperujących pasiek, a nie ma funduszy dla nowych pszczelarzy, na założenie całkiem nowej pasieki. Wtedy przypomniało mi się, że w ubiegłym roku natrafiłam na portal finansowania społecznościowego Polak Potrafi. Jest to portal dla wszystkich osób, które chcą realizować ciekawe projekty i urzeczywistniać kreatywne pomysły, a jedyne czego im brakuje, to pieniądze.
Pomyślałam więc, dlaczego my nie mielibyśmy spróbować napisać swojego projektu? Może uda nam się uzbierać niezbędne fundusze? W każdym razie, nie przekonamy się, jeśli nie spróbujemy. Wsparłam wtedy kilka projektów, a przecież dobro powraca...... Prawda?

Tak powstał projekt Pasieka pod Macierzankowym Wzgórzem. 




          Sam projekt w trakcie opracowań ewaluował i zrodził się pomysł na pasiekę edukacyjną, dydaktyczną. Pomyślałam, że skoro problem ginięcia pszczół dotyczy nas wszystkich, a ja jestem nauczycielem, to wiedzę na temat zapobiegania temu, jak i ochrony wszystkich owadów zapylających, należy rozpowszechniać wśród najmłodszych. Łatwiej jest bowiem kształtować od początku właściwe postawy, niż zmieniać stare przyzwyczajenia i złe nawyki. Dzieci będą tutaj mogły obserwować owady z bliska, podpatrywać ich życie i pracę pszczelarza, zdobywać informacje o roli, jaką odgrywają owady zapylające w naszym życiu. Będą również budować hotele dla pszczół oraz degustować miód i przygotowywać zdrowe słodkie przekąski z wykorzystaniem miodu. Poznają również sposoby zastosowania produktów pszczelich w kosmetyce i apiterapii - będą m.in. samodzielnie wykonywać mydełka na bazie miodu i świece z węzy woskowej.

Kochani, po dopracowaniu wszystkich szczegółów w końcu WYSTARTOWALIŚMY!!!

Poniżej, jak i w kolumnie po prawej stronie u góry. w zakładce Strony, 
 znajduje się link Pasieka na Polak Potrafi.

https://polakpotrafi.pl/projekt/pasieka-pod-macierzankowym-wzgorzem

Tam znajdziecie wszystkie informacje o naszym projekcie - cel, założenia i szczegółowy kosztorys.

Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o wsparcie, o pomoc w zebraniu potrzebnych funduszy.
Pomóc możecie na wiele sposobów:
  • wesprzyjcie nasz projekt najmniejszą nawet wpłatą, a w zamian otrzymacie atrakcyjne nagrody 
  • przekonajcie swoich bliskich, przyjaciół i znajomych, aby oni także wsparli projekt
  • zaproście ich na nasz fanpage na Facebooku (link w zakładce Strony - Pasieka na Facebooku)
  • poinformujcie znane Wam osoby prowadzące blogi, strony, fanpage na Facebooku o projekcie, im więcej osób się dowie o Pasiece pod Macierzankowym, tym większa szansa, że się uda :)

Prosimy, pomóżcie nam  stworzyć Pasiekę 
u stóp Macierzankowego Wzgórza



piątek, 20 marca 2015

Nowa mieszkanka...

Pojawiła się u nas 1 marca........
Mała, czarna, z podpalanymi łapkami, kołnierzykiem i pięknym pyszczkiem........
Teraz ma dwa miesiące i jest bardzo wesołym i zabawnym psiakiem.

Oto ZARA, nowa mieszkanka Domu pod Macierzankowym :)


Zara bardzo lubi towarzystwo ludzi i innych zwierzaków naszego Domu, 
choć w przejawianiu swej sympatii jest jeszcze bardzo nieporadna i nachalna. 
Nasze kociaki, Myniek i Pyniek  początkowo zareagowały zjeżeniem i parchaniem, 
potem mijały Zarę z daleka i uciekały przed nią, na najbliższe drzewa.



Wkrótce jednak zaczęły jeść z jednej miski, :) 
z tym, że Zara z większą siłą przebicia skutecznie je odpędzała.
 A raczej to one same rezygnowały z jedzenia w jej obecności, bo wiedziały, że nie mają szans. Drugie podejście robiły, kiedy Zara  odchodziła najedzona .


Potem przyszedł moment, kiedy mogły leżeć obok siebie.
Krótko niestety, bo Zara nagle nabierała niepohamowanej ochoty do zabawy, 
a to zniechęcało poważne już przecież kocury.
Zdegustowane uciekały........


.......bo zabawa Zary z Myńkiem i Pyńkiem polega na tym, że naskakuje na nich, przygniata swoim ciałem i tarmosi uszy, szyję i wszystko, co podwinie się pod ostre kiełki.
Koty, dopóki nie sprawia im to bólu, poddają się tym wątpliwym dla mnie pieszczotom :)



Zakumplowanie się z kozami już niestety nie jest takie proste.
 Mela i Pela w trosce o swoje dzieci, skutecznie odganiają Zarę. 
Zdarzały się nawet bliskie spotkania z ich rogami, ale nawet to nie zniechęca jej 
do podejmowania kolejnych prób. 
Sonia jest chyba najbardziej wrogo nastawiona do nowej mieszkanki,
atakuje, gdy ta pojawi się tylko tuż obok.   
Młode kózki natomiast, są jeszcze na tyle płochliwe, że uciekają przed nią 
pod opiekuńcze skrzydła swoich mam, a to wiadomo, czym się kończy.
I tak w kółko :)
Podejrzewam, że największą przyjemność sprawia jej podejmowanie kolejnych prób. 




Zarunia szczególnie upodobała sobie Felka.
Ten ma najwięcej cierpliwości i tolerancji na psie wariacje.
Ze stoickim spokojem obserwuje skoki, tarzanie się w trawie, zachęcanie do zabawy.......


Choć i on też czasami potrafi stracić cierpliwość......


Skradła za to nasze serca..... :)
Uwielbia być głaskana, przytulana i kiedy tylko nadarzy się okazja,
pcha się na kolanka, po kolejną dawkę miłości.


Za Wojtusiem na podwórku chodzi krok w krok.
Nie dziwię się, zarówno On, jak i Zara, są żadni wrażeń i ruchu na świeżym powietrzu.



Nasza Zarka jest wesoła i szalona :)
Gotowa do zabawy o każdej porze dnia,......




........bo w nocy, tak smacznie sobie śpi........ :)









sobota, 14 marca 2015

Koo ko ko ko ko.......koo...... ;)

Kochani, od wczoraj grono mieszkańców Domu bardzo nam się powiększyło, o całe 21 kurek :)))
Mój synek, Wojtuś zaproponował, żeby dla każdej kurki wymyślić imię, ale na szczęście udało mi się odwieść Go od tego pomysłu. Uff..... odetchnęłam...... :) Dyplomatycznie zaproponowałam jedną nazwę dla wszystkich. Wspólnie więc wymyśliliśmy i przedstawiamy Wam....... 

Oto nasze Kurki Złotopiórki :)






Od trzech dni intensywnie remontowaliśmy na szybko pomieszczenie w jednym z budynków gospodarczych, z przeznaczeniem na kurnik tymczasowy. Prace nadal trwają, bo zburzyliśmy jedną z zawalających się ścian i stawiamy ją od nowa, żeby nie zagrażała bezpieczeństwu. Na razie kurki są w jednym pomieszczeniu, ale powiększymy je, jak tylko powstanie ta nowa ściana. 









Musimy jeszcze tylko teren na wypas trochę uprzątnąć, ogrodzić....
 i tymczasowe lokum Kurek Złotopiórek będzie gotowe. 


A taki widok będą miały ze swojego kurnika i wybiegu. 
Kto z Was chciałby mieć taki ze swojego okna? :)

wtorek, 10 marca 2015

Pierwszy spacer

Dzisiaj nasze maleństwa i ich mamy wypuściliśmy na pierwszy spacer.......
Pogoda była wprost wymarzona.
Słońce rozpromieniało budzącą się do życia przyrodę.
Mela i Pela były całe przeszczęśliwe, że wreszcie mogły przewietrzyć piórka :)))
A maluchy najpierw nieśmiało, a potem ochoczo podążały za sowimi mamami.
Nie opuszczały ich na krok :)
















I ja dwie godziny chodziłam za nimi krok w krok  :)  i......
napatrzeć się nie mogłam........
Byłam oczarowana......
Bo czyż nie są słodkie?


piątek, 6 marca 2015

Śladami wschodzącego słońca

          Moja rodzina już od dawna uważa, że aparat mam przyrośnięty do dłoni :) Nic jednak nie poradzę, że namiętnie uwielbiam robić zdjęcia. Wszystko wydaje mi się warte utrwalenia w kadrze aparatu. Nie wszystkie zdjęcia są doskonałe, zdaję sobie sprawę, ale przecież jestem amatorem z dosyć starym Kodakiem.
         Dzisiaj zaczęło się niewinnie...... Chciałam tylko, tak jak wczoraj, uwiecznić stado saren i jeleni, które codziennie podchodzą pod okna, na pobliskie pole rzepaku. I udało się..... A potem, to już jakoś tak samo poszło, a raczej ja poszłam śladami wschodzącego słońca i oto są efekty. 

Zobaczcie sami :)