czwartek, 8 stycznia 2015

Czworonożni mieszkańcy Domu cz. 4 - kocie zwyczaje

           Dawno nie było nic o kotkach, więc dzisiejszy wpis będzie poświęcony właśnie im.
Prawdę powiedziawszy, to nie są już małe kociaki, tylko "małe tygrysy". Mają zaledwie osiem miesięcy, a wyglądają już naprawdę imponująco....

Pyniek - Pynia

Myniek - Mynia
       Z imionami mamy pewien dylemat, ponieważ niektórzy domownicy nie zaakceptowali faktu, że dziewczynki okazały się być chłopcami, więc każdy mówi jak mu wygodnie: Mynia, Pynia, Myniek, Pyniek, Myniolek, Pyniolek, Myniuchna, Pyniuchna, Myńcia, Pyńcia.......  A co na to same kociaki? Ooo... są bardzo wyrozumiałe..... :) - reagują na wszystkie zawołania.
        Jak widzicie na zdjęciach Myńkowi pozostał szelmowski uśmiech na mordce :) Pasuje do jego charakteru. Od początku był śmielszy i odważniejszy. To on jako pierwszy rozpoczął polowania. Pierwszą zdobyczą była żaba. Pamiętam, kiedy ją schwytał, wpadł w taką radość, że skakał po podwórku trzymając ją w pyszczku, nie wiedząc, co z nią począć. Potem już efektem łowów były myszki.... Z czasem i Pyniuś nauczył się polować i chyba sprawia mu to dużą przyjemność, bo chętniej teraz wypuszcza się na łowy do koźlarni, stajni czy stodoły.




       Niektórym z Was może się to wydawać brutalne, co Pyniek robi z tą myszką. Dla mnie, paniusi z miasta, na początku takie było. Z czasem dopiero zrozumiałam, że w gospodarstwie koty od tego właśnie są. Eliminują mysich intruzów, którzy w nocy zakłócają sen, dostają się do miejsc, w których nie są mile widziani i zjadają to, co nie jest przeznaczone dla nich. "Zabawa" w kotka i myszkę polega na zmęczeniu i wycieńczeniu małego gryzonia, by nie mógł się już bronić i uciekać. Ostateczne następuje już w odosobnieniu......
       Poza tym szczególnym momentem polowania, kiedy górę bierze instynkt, to nasze kociaki są największymi czworonożnymi piecuchami i pieszczochami, jakie w życiu widziałam. Większość dnia spędzają na wylegiwaniu się w ciepłych i zacisznych miejscach - w fotelu, na kanapie...... Nie pogardzą też siedziskiem krzesła, ukrytym pok stołem czy niewielką pufą przy piecu. Nawet dywan jest doskonałym miejscem na drzemkę. Tak, spanie to jest to, co kotki lubią najbardziej......








Uwielbiają też wciskać się w ciasne zakamarki mebli.




          Nasze  kociaki, jak pisałam wcześniej to olbrzymie pieszczochy. Uwielbiają głaskanie, mizianie, ocieranie się o nogi. Wystarczy, że ktoś usiądzie na fotelu czy kanapie, zaraz wskakują na kolana i wygodnie sadowią się w oczekiwaniu na pieszczoty. Wyciągają się i wystawiają brzuszki..... byle jeszcze...... byle więcej....... I nie ma znaczenia, co teraz robisz, rzuć to i zajmij się mną :) Tak bardzo tego potrzebuję......







        Niewiele miałam w życiu do czynienia z kotami, ale te które które znałam nie były tak przymilne. Kotka mojej Mamy, Kitka, pozwalała się dotknąć tylko Jej, kiedy oczywiście miała na to ochotę i dobry humor. Pozostałych, nawet innych domowników omijała szerokim łukiem. Koty moich znajomych też do milusińskich nie należały. Dlatego, kiedy je dostaliśmy, miałam mieszane uczucia. Bałam się, że Myniek i Pyniek będą takie same. Ogromnie się cieszę, że moje obawy się nie sprawdziły. Nasze koty są bardzo oddane, ufne i miłe nie tylko dla nas, ale też dla wszystkich naszych gości. Są wyjątkowe - nieraz słyszeliśmy. Dostarczają nam wiele przyjemności i są naszą wielką pociechą.... Uwielbiamy je i uwielbiamy razem przyglądać się im zabawom i harcom. Uwierzcie mi, to lepsze od filmu w telewizji......



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.