Jesień... Kiedy nastała, wszyscy wokoło narzekali na koniec lata. Ja jednak bardzo się cieszyłam, że dobiegło końca. Było ono dla mnie dość pracowite, a przez to odczuwałam już zmęczenie. Jesień natomiast kojarzy mi się ze spokojem i wyciszeniem, z nostalgią i feerią barw jednocześnie. Tą ostatnią lubię najbardziej. Czerwienie, żółcie, brązy i pomarańcze lśniące w promieniach słońca, nawet skąpane w kroplach jesiennego deszczu, liście tańczące na wietrze, nitki babiego lata czule oplatające trawy. Nie powiem, że to moja ulubiona pora roku, bo lubię je wszystkie, bez wyjątku. Każda ma w sobie coś urokliwego..., ulotnego..., niepowtarzalnego...
Jesień ubiegłego roku była dla mnie nieprzychylna i trudna. Przeminęła
dla mnie niezauważalnie, więc goniąc po polach i łąkach, za tegoroczną,
zachłystuję się nią jak dziecko, raduję oczy mnogością barw, wystawiam
twarz do słońca, czerpiąc energię z ostatnich już pewnie jego promieni.
Dzisiaj zapraszam Was na jesień w moim obiektywie, tą polską... złotą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.