piątek, 5 czerwca 2015

Długo wyczekiwani

                 Właśnie uświadomiłam sobie, że w ogóle nie wspomniałam Wam o nowych/starych mieszkańcach Domu. Najpierw, pod wpływem euforii, jeszcze pod koniec kwietnia, przygotowałam post roboczy, który miałam tylko w póżniejszym czasie uzupełnić zdjęciami i ewentualnymi spostrzeżeniami, jednak zapodział się gdzieś między następnymi postami i hukiem roboty ogrodowej. I najzwyczajniej w świecie, zapomniałam o nim. Wstawiam więc dzisiaj....
Kiedy trzy lata temu przyjechaliśmy oglądać gospodarstwo, dowiedzieliśmy się, że przez kilka lat nie pojawiały się tutaj. Tego lata przyleciały....... Wiedziały, że my się tu zjawimy - pomyślałam wtedy i odebrałam to za dobry znak. W końcu podobno przynoszą szczęście. Mowa oczywiście o bocianach.....


               Od tamtej pory, kiedy planowaliśmy przyjazd do Glebisk, zastanawialiśmy się, czy znowu przylecą. Dwa lata temu w sierpniu byliśmy świadkami nauki latania młodych i jesiennych odlotów.
W ubiegłym roku również przyleciały, jednak trzeci bocian tak skutecznie im przeszkadzał, że wyniosły się wszystkie trzy i ku mojemu rozczarowaniu gniazdo pozostało nie zasiedlone.
W tym roku czekałam na nie z utęsknieniem i nawet bardzo zaczęłam się niepokoić, gdy gniazda wokoło miały już swoich lokatorów, a nasze było nadal puste. Pewnego dnia widziałam nawet jednego boćka z gałązką w dziobie. Przysiadł na stajni, jednak odleciał. Zastanawialiśmy się, co jest nie tak. Postanowiliśmy to sprawdzić. Kiedy mój P. po długalaśnej drabinie dostał się do gniazda okazało się, nie zamieszkane przez ponad rok bardzo zarosło i to pewnie zniechęcało boćki do osiedlenia się. W dwa dni po oczyszczeniu, gniazdo znalazło amatora do zamieszkania!!! Cieszyłam się jak dziecko, kiedy na drugi dzień dołączyła do niego powabna Pani Bocianowa. Nic nie poradzę, że ich widok napawa moje serce radością. Uwielbiam je obserwować, podpatrywać jak naprawiają gniazdo, jak po wykluciu się piskląt, opiekują się nimi. Uwielbiam, kiedy rano budzi mnie ich klekot. Żerują na pobliskich łąkach i polach, a materiał do wyściełania gniazda podbierają z belki słomy w naszym ogrodzie.




      Przyłapałam ich nawet na kopulacji, chociaż przyłapałam, to nad wyrost powiedziane. 
Robiły to bardzo często i głośno. I wcale się z tym nie kryły :) 




Obserwowałam jak skrzętnie odbudowują gniazdo......




A od początku maja Pani Bocianowa już nie opuszczała gniazda....... 






Pan Bocian bardzo dba o czystość swoich piórek.......



  I o Panią Bocianową......






            Jednym z powodów ogromnej sympatii do bocianów może być fakt, że ptaki te nauczyły się żyć wyjątkowo blisko człowieka. Gdy wiele innych gatunków prowadzi skryty tryb życia, zakładane na dachach zabudowań i słupach gniazda możemy śledzić bez przerwy. Co właśnie czynię :) i wydaje mi się, że w sobotę w gnieżdzie pojawiło się już potomstwo, jednak Państwo Bocianostwo nie pokazało jeszcze dzieciątek światu. Jak tylko to uczynią, nie omieszkam Was o tym poinformować. Będę czujna...... :) A tym czasem pozdrawiam Was serdecznie z bocianiego gniazda ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.