Trochę dlatego, że już zaczynam planować założenie ogrodu....... warzywnego.... kwiatowego..... no i sadu oczywiście. Trochę dlatego, że kwitnąca jabłoń jest jednym z moich ulubionych drzew. I po trosze też dlatego, że pomimo iż jakiś czas temu wybiła północ, objadam się pyszną szarlotką i...... zatracam się w marzeniach...... i wracam wspomnieniami do dzieciństwa oraz upalnego lata i cudownie kolorowej jesieni w Domu pod Macierzankowym w ubiegłym roku.....
Już jako dziecko marzyłam o spacerach wśród kwitnących jabłoni.... ja w zwiewnej sukience...... płatki kwiatów leniwie opadające na moje włosy.... pod stopami soczyście zielona trawa..... nad głową białe korony przysłaniające błękit nieba......
Wszystkie wakacje przez całe swoje dzieciństwo i wczesne lata młodości spędzałam na wsi u prababci Stefci lub cioci Zosi, siostry mojej babci. Tam byłam najszczęśliwsza. Razem z Gosią, córką cioci Zosi (pozdrawiam Was dziewczyny serdecznie), która notabene jest moją ciocią pół roku młodszą ode mnie :) wdrapywałyśmy się na największą jabłonkę w ogrodzie, rozsiadałyśmy się wygodnie i machając nogami, opychałyśmy się jej owocami. Przesiedziałyśmy i przegadałyśmy tam mnóstwo godzin..... To były czasy..... Wspominam je z rozrzewnieniem.
W naszym ogrodzie rosną trzy jabłonki. Wiekowe staruszki.... Każda z nich obdarza nas innym rodzajem jabłek.
Ta tutaj rośnie po zachodniej stronie ogrodu, a jej jabłka są niesamowicie słodkie i soczyste. Zjadaliśmy je wprost zerwane z drzewa.
Jest ona też ulubionym miejscem harców Myńka i Pynka. Uwielbiają wdrapywać się na nią z rozbiegu i ganiać po gałęziach. Niestety wszystkie zdjęcia z tych kocich zabaw są niewyraźne....
Tutaj Myniuś własnie zeskoczył z owej jabłonki i spogląda na Pyniusia |
Miło będzie latem wypoczywać w jej cieniu..... Już to widzę oczyma wyobraźni..... Mały okrągły stoliczek nakryty kwiecistym obrusikiem, spod niego wystaje biały, z koronkową falbaną, do ziemi..... na nim talerzyki, filiżanki, dzbanek z orzeźwiającą miętą, przed chwilą zerwaną z ogródka..... kwiaty w wazoniku.... krzesełka z białymi poduszkami...... rozsiadam się wygodnie..... koty leniwie rozkładają się u moich stóp..... wsłuchuję się w odgłosy przyrody..... sięgam po ulubioną książkę i...... zatracam się......
Na zdjęciu poniżej, po jego prawej stronie jest jabłonka, która jest chyba najstarszą z nich wszystkich. Rośnie od południowej strony ogrodu. Jej konary są powyginane i splątane, a jabłuszka bardzo kruche i słodkie. Najczęściej wykorzystywałam je do przygotowania wątróbki i dżemu na szybko, kiedy dzieciom chciało się coś słodkiego do chleba.
A tutaj jabłonka jest po lewej stronie |
Ta natomiast, przy schodkach do ogrodu, moja ulubiona, rodzi owce dosyć kwaśne, ale doskonałe na kompot, który latem, w lipcowe upały wyjątkowo gasił nasze pragnienie. Wtedy też skrywaliśmy się w cieniu jej korony, przed prażącymi promieniami słońca. Siadałam na nagrzanym murku, dzieci bujały się na huśtawce zawieszonej na jednym z jej konarów i czerpałam niewyobrażalną radość i szczęście z tej chwili. Czułam, jakby czas się zatrzymał.....
Wiosną jabłoń czarowała nasze oczy tysiącem kwiatów, które przy lekkim podmuchu wiatru, niczym płatki śniegu, opadały na ziemię......
Teraz wyobrażam sobie, że w ciepły wiosenny dzień leżę pod nią na wygodnym leżaku.... promyki słońca nieśmiało przebijają się przez kwiaty i soczyście zielone, młode listki..... delikatnie pieszczą moją twarz.....
lekko przymrużam oczy i wsłuchuję się w radosny śpiew ptaków..... wokoło roztacza się cudownie delikatna woń kwiatów, która wabi niezliczone rzesze owadów, upajających się jej słodkim nektarem...... słyszę trzepot ich skrzydeł..... ciche bzyczenie, które miesza się z ptasimi trelami..... napawam się tym jedynym w swoim rodzaju koncertem..... koncertem natury..... tylko dla mnie..... Masz ochotę się przyłączyć? Zapraszam...... Wystarczy, że przymrużysz oczy.....
W marzeniach wszystko jest możliwe.... W moich jabłonie kwitną też zimą.... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.