Zimowy
wieczór..... We dwoje spacerujemy w ciemnościach.... Czujemy ciepło naszych
dłoni..... Wreszcie mamy czas tylko dla siebie i możemy się sobą
nacieszyć....... Wsłuchujemy się w szelest naszych kroków i ciszę panującą
wokoło, gdy na chwilę przystajemy. Na pobliskim polu słychać sarny stąpające po
zamarzniętym rzepaku. Przyszły na wieczorny posiłek...... Szukamy ich
wzrokiem..... Ledwo widać zarys ich sylwetek. Cztery albo pięć sztuk...... Są
na wyciągnięcie ręki..... Nie chcemy ich spłoszyć. Idziemy dalej...... Z nieba
zaczyna padać śnieg. Najpierw maleńkie, mało widoczne drobinki, potem grube
puszyste płatki..... I nagle w koło robi się biało..... Miliony białych piórek
na czarnym tle..... Stoimy jak zaczarowani z twarzami uniesionymi do góry.....
Jak dzieci cieszymy się tym widokiem...... Jest magicznie..... Powracają słowa
piosenki Starego Dobrego Małżeństwa ".....zawirował świat, jak płatki
śniegu na dworze....." i wspomnienia z wyprawy w Bieszczady kilka lat
temu. Trwamy przytuleni w zachwycie..... Chłonę to całą sobą..... Każdym
skrawkiem swojego serca...... Nie wiem na jak długo będzie musiało mi to
wystarczyć.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.