Kiedy już podjęliśmy decyzję o porzuceniu miasta, od razu zaczęliśmy wyobrażać sobie, jak miałoby wyglądać miejsce, w którym moglibyśmy zamieszkać. Na naszej liście znalazło się wiele punktów - warunków, które powinno spełniać. Pamiętam, że było ich sporo. Dla mnie jednak najważniejszy był dom...... Taki jak z moich marzeń...... Musiał być stary....... z ceramicznymi dachówkami, albo strzechą, drewnianymi drzwiami i oknami z okiennicami, deskami na podłodze, starymi piecami kaflowymi...... widny i przestronny..... z gankiem z przodu i tarasem z tyłu domu...... tonący w zieleni i kwiatach...... z koronkowymi firankami powiewającymi w oknach w ciepły letni dzień..... rozbrzmiewający dziecięcym śmiechem i muzyką (kiedyś grałam na pianinie i kto wie, czy do tego nie powrócę :) )..... z psami i kotami leniwie wyciągniętymi przed kominkiem...... pachnący ciastem drożdżowym i świeżo upieczonym chlebem...... Mmm..... Ależ się rozmarzyłam.....
Dom pod Macierzankowym jest idealny, by stać się tym wymarzonym...... Jest stary, zbudowany w 1932 roku. Na dachu są ceramiczne dachówki. Jest drewniana stolarka okienna i drzwiowa. Są deski na podłogach. Jest widny i przestronny. Jest jak nieoszlifowany diament, który potrzebuje tylko "lekkiego" szlifu..... A tak naprawdę, gruntownego remontu..... od piwnic aż po strych..... Do tej pory już wiele zrobiliśmy - przyłączyliśmy wodę, podłączyliśmy kanalizację na parterze (już jest prowizoryczna toaleta), zryliśmy ściany i podłogi pod kanalizację na strychu, przygotowaliśmy piwnicę do zainstalowania pieca, buforów i jeszcze czegoś, czego nazwy nie pamiętam :) Niestety okazało się, że również powinniśmy powymieniać okna, bo przy tych firanki a i owszem powiewają, ale nawet wtedy, gdy okna są zamknięte. Wymieniliśmy zatem, na razie w dwóch pokojach..... Przed nami jeszcze "tylko" wymiana instalacji elektrycznej, dokończenie instalacji wodno - kanalizacyjnej, ogrzewanie podłogowe w kuchni, łazience, przedpokoju, podłączenie kaloryferów, tynki wewnętrzne, naprawa i renowacja podłóg oraz drzwi, naprawa i ocieplenie dachu, elewacja zewnętrzna, ganek, taras.... Uff.... Mogłam coś pominąć.....
W gruncie rzeczy remont tak starego domu, w którym był tylko prąd (instalacja elektryczna w przewodach zamontowanych na ścianach - chyba jeszcze poniemiecka!, jedno gniazdko w każdym pokoju, a w niektórych pomieszczeniach brak jej w ogóle), jest dużo bardziej skomplikowany, niż postawienie nowego domu od podstaw. Podam Wam przykład: w pokoju, gdzie będzie kominek, powiększyliśmy otwory okienne do wielkości drzwi balkonowych - wyjście na wymarzony taras. Pomyśleć by można, że demontaż starych okien i wyburzenie kawałka, no dwóch kawałków ściany pod oknami, to dla dwóch mężczyzn góra dzień roboty. W nowym domu pewnie by tak było, ale nie w tym przypadku. Tutaj, jak chcecie wylać cement na podłoże, na którym mają się opierać okna, to on wypływa Wam na zewnątrz przez szczeliny powstałe na skutek kruszenia spoin między kamieniami fundamentu. Cała operacja przedłuża się więc do kilkunastu dni. Albo okazuje się, że chcąc pchnąć kolejny etap remontu, musimy najpierw wykonać dziesiątki innych rzeczy, które nam to umożliwią. Tak jest z remontem w naszej sypialni - elektryka, tynki, okna, podłoga. Niby niewiele, ale żeby naprawić tynki, trzeba było najpierw wykuć w ścianach i podłodze dziury pod rozprowadzenie instalacji wodno - kanalizacyjnych na strych, do pokoi dla gości. Żeby naprawić i odnowić podłogi trzeba tą instalację zamontować i wymienić okna. Żeby wstawić nowe okna i kontynuować prace nad tynkiem, należy najpierw zająć się południową ścianą budynku, bo okazało się, że po prostu od niego odchodzi. Ale aby to zrobić, trzeba wykopać dół od strony ogrodu, by wzmocnić ją zbrojonym betonem. A do tego potrzebna jest koparka, która jest zamówiona, ale nie wiadomo kiedy będzie. Żeby koparka, bez dokonania większych zniszczeń, mogła ów dół wykopać, zmuszona byłam przesadzić ok. 20 krzaków malin, które tam rosły, bo nie chciałam ich zmarnować. A przesadzenie ich wiązało się z przygotowaniem miejsca...... I tak dalej..... I tak dalej..... Coś wynika z czegoś..... Jak w dominie.... Początkowo stresowaliśmy się tym, ale dla własnego zdrowia psychicznego, postanowiliśmy wrzucić na luz. Szkoda życia - stwierdziliśmy. Robimy to, co możemy i w tempie, jakim możemy. A że remont ( z przyczyn technicznych - wiadomo jakich) przeprowadzamy sami, z pomocą chętnych przyjaciół, znajomych, rodziny i w większości z materiałów dostępnych i z odzysku, i biorąc pod uwagę ogrom prac, to nasz wymarzony dom przyjmie takie miano dopiero za..... jakiś czas..... może kilka lat. Dopiero, albo może Aż - ktoś by pomyślał. Wszystko zależy od nastawienia. Ja myślę, że kilka lat to i tak lepiej niż nigdy. W końcu jestem niepoprawną marzycielką i optymistką :) i wystarczy, że przymrużę oczy i..... pojawia się..... biały dom z czerwoną dachówką, zatopiony w zieleni.... okiennice.... koronkowe firanki.... drewniany ganek..... I my na ganku z kubkiem herbaty..... z dziećmi i wnukami.....
Ten dom zrodził się w moich marzeniach, ale to jest nasz wspólny cel, i wspólne marzenie, bo mój P. mi ufa i wie, że będzie pięknie.... Taki jest zresztą u nas podział - ja wymyślam, On to realizuje. Uwielbiam Go za to. Zresztą, nie tylko za to...... Ale o tym już przy innej okazji....
Bardzo chciałabym już pokazać Wam zdjęcia tego wymarzonego, ale wiecie.... na dekorowanie, wieszanie obrazów i firanek, ustawianie mebli, układanie kwiatów w wazonie i poduszek na kanapie muszę jeszcze poczekać. Póki co, zamieszczam więc kilka zdjęć ze stanu faktycznego.
Zryta podłoga w naszej sypialni |
Odchodząca ściana od budynku |
Powiększone otwory okienne pod okna balkonowe |
Rozpruta ściana pod przyłączenie wody na strychu |
Miejsce na łazienkę w pokoju dla gości |
Wymienione okna w pokoju kominkowym Tu będzie taras z widokiem na ogród :) |
Przez te dziury między kamieniami fundamentu wypływał beton |
Tu i poniżej nowe okna w pokoju dzieci |
A jak wygląda Twój wymarzony dom? Przymknij oczy..... I jeśli masz ochotę, napisz.... :) Bardzo chętnie poznam Twoje marzenia.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.