piątek, 11 grudnia 2015

O BRYKANIU I CZOCHRANIU Z AKTEM PROKREACJI W TLE

                   Kochani, następny post o kozach, ale nie sposób o nich nie pisać, kiedy ostatnio tyle się dzieje w naszym stadku. No i nie sposób przejść koło malutkich kózek obojętnie. Zaniedbałam niektóre obowiązki na rzecz tych słodziaków. Przesiaduję z nimi w boksie, bawimy się na łące (na szczęście pogoda sprzyja) - godzina, dwie mijają nie wiem kiedy. 
A i dorosłe osobniki dostarczają nam atrakcji. Dzisiaj, na przykład, to był istny cyrk w kozim stadzie! Mela od rana, meczy wniebogłosy tak, że pewnie cała wieś, a może i gmina słyszy. Oglądam ją ze wszystkich stron, zatroskana, czy aby nie zraniona. Znajduję przyczynę - ruja! Sonia z rują, od wczoraj w boksie z trzema (!) koziołkami. Mela woła: Chłopa mi daj! No to idę po kozła jakiegoś, coby uciszyć Meline meczenie. W boksie cała czwórka szczęśliwa, żaden kozioł nie chce iść. Ciągnę Felka. Poszedł jak na skazanie. Gdy tylko zorientował się, w czym rzecz, zapomniał o Soni. Kubuś, siedmiotygodniowy synek Meli, też poczuł zew natury i skorzystać chciał z okazji. Z własną matką!!! Skończyło się na kilku kuksańcach od matki i Felka. A Felek, musicie wiedzieć, ma największe branie u pań :) Wszystkie go chcą! Napiszę o tym osobny post, bo i filmik z tegoż aktu nagrałam, tylko nie wiem, czy aby wypada tak publicznie to pokazywać. Jak sądzicie? Przypomniało mi się właśnie, że obiecałam Wam post, jak to rękę przyłożyłam do ciąż Meli i Peli. Ha! nowy fach zdobyłam! A i Sonia to jest rujowy przypadek, że ho ho. Będzie zatem post tylko dla dorosłych! 
No, ale zostawmy to już, bo miało być o słodkich, wesołych, rozbrykanych i bardzo ciekawskich kózkach, a ja tu na jakieś akty zeszłam. To pewnie pod wpływem tego, czego się dzisiaj naoglądałam :)
Kubuś, Oleś i Cesia są śmiałe i odważne w kontaktach z człowiekami, chociaż Cesia była bardziej nieśmiała i dłużej oswajała się z ludzkim towarzystwem. Wszystkie cieszą się i merdają ogonkami, jak tylko się zbliżamy, a wystarczy, że któreś z nas ukucnie, ochoczo wskakują na kolanka. Zajrzą w każdą dziurę i skosztują wszystkiego, w co jest człowiek odziany :) I posmakują dłoni, włosów, policzka. I zostawią ślady zabłoconych kopytek na ubranku. Uwielbiają być głaskane, czochrane i drapane - dosłownie wszędzie. Kiedy są drapane po boczkach, zastygają w bezruchu. Taką to sprawia im przyjemność. Małe pieszczochy........ :)

Poniżej kilka zdjęć, na których zobaczycie,
jak to nasze maluchy rosną i śmiało sobie poczynają 
oraz filmik o tym, jak kózki lubią pobrykać :)

A że kobiety maja pierwszeństwo, najpierw sesja z Cesią :)



 Cesia, to największa pieszczocha z całej trójki
 Lubi moje włosy.....

 ...... i dawać całusy......



Kubuś, to rogata bestyjka :)
Nie lęka się nawet starszej i większej od siebie Lusi
 Bawi się ze swoim kumplem Olusiem
Wskakuje na trzeciego
 Zabiera mi aparat. Aparat jeden! :)

Olo jest bardzo ciekawski





 Brat i siostra





Prawda, że słodziaki?

Aha, dajcie znać w komentarzach, 
czy chcecie filmik z dzisiejszego aktu, 
czy uważacie, że nie wypada? 
;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.